Kiedy zamaskowany rabuś zostaje nakryty na gorącym uczynku przez właściciela domu i jego córkę, intruz postanawia zrobić wszystko, by zatrzeć po sobie ślady. Translations in context of "a real horror" in English-Polish from Reverso Context: The case of licenses, credit, acquire building materials is a real horror. Translation Context Grammar Check Synonyms Conjugation Sandi Musk jest w trakcie rozwodu i randki z Andym LeFleurem są dla niej odskocznią od codziennych problemów. Mężczyzna chce bardziej zażyłej relacji i nie m Prawdziwy horror McKamey Manor to atrakcja turystyczna dla osób o silnych nerwach i wielbicieli horroru. Twórcy mówią, że stworzyli ją po to, by chętni mogli doświadczyć scen rodem z kina grozy. Tłumaczenia w kontekście hasła "verdadero horror" z hiszpańskiego na polski od Reverso Context: Comprendí, en mi impotencia, entendí el verdadero horror de todo lo que había hecho. About This Game. Five nights at Floppa - Point on click First-person action horror in which you have to defend yourself from evil cats with the help of cameras and a desk lamp. Your hero gets a security guard in the office, but he does not know what awaits him in his new place. The work shift starts at night and in the first seconds you notice Dwudziestolatka Tracy Whiethead spotyka Joby'ego Palczynzkiego i ma nadzieję, że ten właśnie mężczyzna odmieni jej życie. Wkrótce odkryje, że Joby jest choro "Jerzy : Czas Szczerbca był w 1989 r., " a reaktywował się tylko po to by na¬ grać materiał jaki po nim został. Cel ten został osiągnięty. Rezystencja to Już zupełnie nowa kapela, a nazwa mówi o naszej oporności i niepodat- ności na działanie jakiś czynników, które mogłyby nas zmienić. Muzyko¬ A terrifying tale on Halloween nightSubscribe for more short horror films: https://www.youtube.com/@ACMofficialWatch my other videos: https://youtube.com/ Rzeczywistość bywa bardziej przerażająca od nocnego koszmaru. Opowieści prezentowane w nowej serii przyprawią o palpitacje serca nawet najbardziej wytrzymały 9VmCk. O godzinie 18:00 Polska zmierzy się z USA w meczu o awans do finału Ligi Narodów. Ireneusz Mazur w rozmowie z WP SportoweFakty ocenił, która z drużyn ma większe szanse na końcowy sukces. 23 Lipca 2022, 12:00 Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: reprezentacja Polski siatkarzy To słaby punkt Amerykanów. Jak Grbić go wykorzysta? [WYWIAD] Po piątkowym odpoczynku wraca rywalizacja w Lidze Narodów, która wchodzi już w decydującą fazę. O godzinie 18:00 rozpocznie się pierwszy półfinał, którym będą żyć polscy kibice. To właśnie wtedy na boisku pojawi się nasza reprezentacja, która mierzyć się będzie z USA. W fazie zasadniczej Biało-Czerwoni zwyciężyli 3:1, ale w tamtym spotkaniu nie wystąpił podstawowy rozgrywający Micah Christenson. Tym razem zobaczymy go w starciu z naszymi siatkarzami, co zdecydowanie podnosi szansę Amerykanów na awans do finału. - Wiemy z kim gramy, nie możemy pozwolić sobie na taką huśtawkę i sinusoidę jeśli chodzi o jakość gry. Musimy być skoncentrowani, posiadamy tzw. legitymację sportową do tego, żeby tak grać. Posiadamy zdolniejszych siatkarzy, indywidualnie o większych parametrach. Różnica jest może w tym, że tamten zespół zdążył się ograć między sobą. Grają tym składem praktycznie od początku tych rozgrywek z wyjątkiem Christensona, który wrócił na ostatni turniej i tutaj jest jakby ta różnica. W związku z tym jestem bardzo ciekawy takiej rywalizacji, bo dla nas też to jest wyzwanie - stwierdził w rozmowie z WP SportoweFakty były trener naszej kadry Ireneusz WIDEO: To był prawdziwy horror! #PODSIATKĄ odcinek #11 Po starciu z Iranem wielu kibiców zastanawia się, czy Nikola Grbić zdecyduje się na zmiany w składzie. Szczególnie, że z bardzo dobrej strony pokazał się zmiennik Karol Już nie będzie jakiś piramidalnych zmian. Nikola Grbić jest trenerem, który zdaje sobie sprawę, że przed takimi spotkaniami nie można mocno rotować składem. Możliwe, że Karol Kłos zastąpi Jakuba Kochanowskiego czy wystąpią podwójne zmiany podczas meczu, ale to nie na zasadzie totalnej zmiany, tylko utrzymywania tego co było. Nie zamierzam jednak pouczać szkoleniowca, bo jest świetnym fachowcem i potrafi czytać grę jako trener i posiada pełne zaufanie zawodników. To jest bardzo istotne - podkreśla ekspert i komentator siatkówki. - Drużyna musi zagrać regularnie, nie popełniać tyle błędów, jak w pierwszym meczu w Gdańsku rozgrywanym przeciwko Iranowi (Polacy zanotowali wtedy aż 41 błędów). W czwartek popełniliśmy natomiast mniej błędów od rywala i to musimy powtórzyć. Również w ataku zrobiliśmy ich mniej - przed meczem da się wskazać zespół, który podchodzi do tego starcia w roli faworyta?- Nie mamy tutaj jednego, zdecydowanego faworyta. Potencjalnie jesteśmy zespołem lepszym, natomiast gramy dość dużą huśtawkę, jeśli chodzi o swoją grę. Nie jestem przekonany, że jesteśmy w stanie wszystkie elementy błędne poprzez wypoczynek, regenerację tylko wyeliminować. Większość z nich wymaga treningów, a tutaj takich komfortowych możliwości nie mamy. Hala treningowa jest nędzna, a trening na głównej arenie odbędzie się zapewne o godzinie 8:00 i ciężko będzie z tego się idealnie przygotować - skwitował Myślę, że tutaj sama determinacja zawodników i taka samodyscyplina w grze, przygotowanie odpowiedniej taktyki na ten mecz, niewątpliwie może niwelować nasze niedociągnięcia. Mamy większy potencjał niż Amerykanie mimo aktualnych mankamentów - argumentuje nasze atuty. O godzinie 21:00 rozpocznie się drugie spotkanie półfinałowe. W nim gospodarze turnieju Włosi zmierzą się z Francją. Trójkolorowi w starciu z Japonią musieli radzić sobie bez Earvina Ngapetha. Jeżeli w tym meczu również go zabraknie, to zdecydowanie otworzy się spora szansa dla podopiecznych Ferdinando De Giorgiego na awans do W momencie, kiedy nie ma prawdopodobnie Ngapetha, to faworytem wydaje się Italia. Francuzi jednak potrafią grać z Włochami i są mistrzami olimpijskimi, którzy zmierzą się ze zwycięzcami mistrzostw Europy. Ten mecz już się jawi jako bardzo ciekawa rywalizacja z akcentem na gospodarzy turnieju, ale takim niezbyt wyraźnym. Zobaczymy też, jak potoczy się sytuacja lidera Trójkolorowych. Wydaje mi się, że nie zagra na pełnym dystansie, bo będzie to zbyt duże ryzyko. Bez niego jakość i przebojowość jest w drużynie Francji mniejsza, ale zmiennicy potrafią utrzymać poziom i godnie go zastąpić - Fordon, dziennikarz WP SportoweFaktyPrzeczytaj także: Horror polskich siatkarzy Pierwszy krok Polacy mają już za sobą. Czas na następny Kto wygra to spotkanie? zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki WP SportoweFakty Polska Polska Pod Siatką Włochy Bolonia Siatkówka Ireneusz Mazur Liga Narodów Włochy USA Francja Kim jest Israel Keyes? Komu pisarka Maureen Callahan poświęciła pasjonującą i przerażającą książkę "Drapieżnik. Prawdziwa historia najbardziej nieuchwytnego mordercy XXI wieku”? Każdy z przesłuchiwanych przez FBI żołnierzy widział go inaczej. Na pewno wyróżniał go rozmiar ciała. Keyes mierzył według nich pomiędzy metr osiemdziesiąt osiem a metr dziewięćdziesiąt pięć. Jego sylwetka była jak wykuta ze skały - ponad sto kilo samych mięśni. Pamiętali, że miał duży, wręcz wielki nos. (...) Niektórzy z przepytywanych stwierdzali, że Keyes był tak nieskory do przemocy, iż często nawet nie oddawał, gdy dostał po pysku. Inni z kolei pamiętali, że złamał komuś nos i pewnego razu cisnął rurą od moździerza w telewizor. Jedni mówili, że odwiedzała go co najmniej jedna dziewczyna, drudzy - że nigdy żadnej nie widzieli. Zdaniem niektórych był niezdarny, inni zaś uważali go za wyjątkowo wysportowanego. Niektórzy zaklinali się że Keyesem nie kierowały absolutnie żadne uprzedzenia. Pozostali wspominali go jako napędzanego homofobią rasistę. Widzimy więc, jak nieuchwytny był dla zwykłej charakterystyki, do której przecież nie trzeba być profesjonalnym profilerem, kreślącym psychologiczne sylwetki. Keyes przypomina Proteusza, bohatera greckiej mitologii, którego tak opisuje Jan Parandowski: Był to odludek i grubianin, który z własnej woli nikomu nie pomógł. Kto chciał dostać od niego radę, musiał go wpierw schwytać i obezwładnić. Codziennie w południe Proteusz opuszczał głębiny morza i drzemał w którejś z grot na wybrzeżu. Wtedy można go było złapać. Ale musiało się mieć nie lada siłę i odwagę, aby opanować tego sprytnego czarownika. Umiał bowiem zmieniać swą postać. Stawał się tygrysem, lwem, smokiem; rozpływał się w wodę, płonął jak ogień, wyrastał drzewem, wreszcie, jakby życie zeń uciekło, przeistaczał się w twardą skałę. Przez cały czas trzeba go było krzepko trzymać i zaciskać jeszcze więzy, a nic się nie bać. Wyczerpany, ulegał w końcu (...). Przywołuję dowcipny i lekki fragment "Mitologii", a przecież ten Proteusz zmieniał się ryczącego demona, węża dusiciela, diabła gwałtu, krwi i pożogi. By stać się tatusiem dla córusi. I tak w kółko, w wariackim kołowrocie, raz - wzniosła miłość, to znów - odrażające zbrodnie; to przytulenie, to duszenie. Bogdan Zalewski: Naszym gościem jest Maureen Callahan. Czytamy, że jest pani pisarką i dziennikarką "New York Post", znaną z artykułów dotyczących popkultury, subkultur Nowego Jorku i polityki. Ale możemy też przeczytać pani niezwykłą książkę zatytułowaną "Drapieżnik. Prawdziwa historia najbardziej nieuchwytnego mordercy XXI wieku". Jak długo pracowała pani nad tym reporterskim śledztwem? Maureen Callahan: Sześć lat zajęło mi badanie sprawy i zbieranie materiałów do książki. Około półtora roku spędziłam na rozmowach z agentami specjalnymi z FBI, którzy prowadzili to dochodzenie. Tyle samo czasu zajęły mi starania, by władze federalne udostępniły mi dokumenty, które opatrzono klauzulą tajności. Ciężka praca, prawda? Tak, ale zawsze sprawiała mi radość i była interesująca, bo za każdym razem, kiedy myślałam, że znalazłam odpowiedź na jakiś fragment zagadki, zaraz wyskakiwała inna. Tak więc tak naprawdę czerpałam z tego wiele, wiele przyjemności. Pokochałam tę pracę. Nie chciałbym całkiem zdradzać treści książki, nie chcę by moje pytania zawierały spojler. Więc po pierwsze porozmawiajmy generalnie o fenomenie seryjnych morderców. Co to są za ludzie? Pan i pana słuchacze na pewno wiedzą, że ich sylwetki kreślą kryminalni profilerzy. Znamy ich z takich filmów jak "Milczenie owiec" czy z seriali w Netflixie, choćby "Mindhunter". Są wśród nich typowi seryjni mordercy. Mają coś, co ich łączy. Zazwyczaj ich droga życiowa od dzieciństwa przez okres dojrzewania po wiek dorosły przebiega mniej więcej w ten sam sposób. Israel Keyes - ten amerykański drapieżnik - różni się od nich. Inni seryjni mordercy wybierali na swoje ofiary określony typ osób. On - nie. Poza tym nie polował na ludzi i nie zabijał ich w konkretnym miejscu geograficznym. Faktycznie był tak wyjątkowy, że kiedy agenci, którzy rozpracowywali jego przypadek, zwrócili się do najlepszych profilerów z FBI i poprosili ich o pomoc, ci rozłożyli ręce. Stwierdzili, że z tak tajemniczym przypadkiem seryjnego mordercy jeszcze się nie spotkali. Seryjny morderca Israel Keyes był jak Dr Jekcyll i Mr Hyde. Mawiał, że żyje w nim dwóch ludzi, dwie osoby. To prawda. Już na początku powiedział oficerom FBI, że jest dwiema osobami. Zapytano go, jak długo ma taką podwójną osobowość. Odpowiedział, że od czternastu lat. Śledczy natychmiast zaczęli kreślić oś czasu, wracając do przeszłości, ponieważ wiedzieli już, że skoro Keys mówi o czternastu latach, to co najmniej przez ten okres mordował ludzi wszędzie w Stanach Zjednoczonych, w całej Ameryce. On troszczył się o swoją córkę, a w tym samym czasie zabijał mężczyzn i kobiety, gwałcił, uprawiał nekrofilię, okrutnie zabijał zwierzęta. Jak to było możliwe? Pytałam o to każdego agenta badającego jego przypadek, który siedział przy stole, mając go naprzeciwko. Rozmawiałam z jednym z najlepszych kryminalnych profilerów w FBI. Wszyscy zgadzali się, że on szczerze kochał swoją córkę, ubóstwiał ją, ona była całym jego światem. Tak przejawiał się jego narcyzm. Jego córka była dosłownie częścią niego samego. Była jego zwierciadlanym odbiciem. Więc, tak! On był w stanie dbać o córkę jako samotny ojciec. A jednocześnie jego ostatnią potwierdzoną ofiarą była osiemnastoletnia dziewczyna Samantha Koenig, którą uprowadził w Anchorage na Alasce, zgwałcił i zamordował w szopie, ledwie parę kroków od sypialni swojej córki, w czasie gdy spała. A pięć godzin później schował zwłoki do szafki w szopie i zabrał córkę do szkoły. Uznano go za zdrowego na umyśle. Gdzie leży granica pomiędzy racjonalnością a szaleństwem? To ciekawe, bo ktoś, kto popełnia tak straszliwe czyny, musi być chory psychicznie. Nie ma innego wytłumaczenia. Jednak w rzeczywistości Israel Keyes był, tak jak wielu psychopatów, całkowicie świadomy tego, co czyni. Chodzi tu o cienką linię, która pozwala uznać kogoś za niepoczytalnego, albo zdrowego na umyśle. Pytanie: czy ci ludzie wiedzą, co zrobili i czy zdają sobie sprawę, że to było złe? Jednym z dokumentów, który przede wszystkim chciałam zdobyć, a trzymanym przez władze w ścisłej tajemnicy, był profil psychologiczny Israela Keyesa. Tuż przed ukończeniem książki dostałam go. Moje nadzieje się spełniły, bo to była iluminacja. Israel Keyes w zasadzie powiedział coś takiego: Wiem, jakie czyny popełniłem, zdaję sobie sprawę, że czyniłem zło. I co z tego? Mam to gdzieś. Bo uwielbiałem to robić. On miał satanistyczne tatuaże, znaki na swojej skórze. Czy to miało związek z religią, z diabłem? On nie wierzył w diabła. On był wychowywany na chrześcijańskiego fundamentalistę w kościele, głoszącym rasistowskie idee białej supremacji. Jego rodzice byli religijnymi szaleńcami. Nazywał ich kupcami kultów. Jak mówił śledczym z FBI, oni kupowali sobie kolejne wierzenia, skakali od sekty do sekty. Był drugim co do wieku dzieckiem z dziesięciorga rodzeństwa, najstarszym synem. Powiedział, że do pewnego stopnia wyznawał satanizm jako nastolatek, bo starał się pojąć, dlaczego kierowały nim takie popędy, by polować, gwałcić, torturować, mordować. I satanizm wydawał mu się jakimś wytłumaczeniem. Jednak później, gdy zaczął o tym myśleć, uświadomił sobie, że nie wierzy w Boga. A jeśli nie wierzysz w Boga, nie możesz wierzyć w Szatana. Bowiem jeden nie może egzystować bez drugiego. Tak więc te satanistyczne tatuaże to pozostałość z wieku młodzieńczego. Zdradzę, że to jego matka powiedziała mi, że zrobił je sobie, gdy miał jakieś siedemnaście lat. Pisze pani o popkulturze. A co jeśli chodzi o muzykę w jego życiu, rolę muzyki, specyficznej muzyki? Kiedy był dzieckiem, jego rodzice wychowywali zarówno jego, jak i jego rodzeństwo, w całkowitym odcięciu od świata, w bardzo odległym górzystym zakątku stanu Waszyngton, gdzie właściwie nikt nie wiedział, co się dzieje wokół. Oni nie mieli elektryczności, ani bieżącej wody. Byli całkowicie odcięci od świata zewnętrznego. To było przed epoką internetu. Tak więc Isaak Keyes, jako dziecko i nastolatek, nie miał kontaktu z muzyką, filmami czy telewizją. Nie wiedział nic. Nic. Interesujący jest aspekt poprzedzający moment, kiedy wszedł w świat muzyki. Jest on związany z tym, że w wieku osiemnastu lat postanowił wstąpić do armii Stanów Zjednoczonych. Nie miał ani metryki urodzenia, ani numeru ubezpieczenia społecznego. Nie posiadał paszportu, książeczki zdrowia, ani świadectwa szkolnego. On nie istniał na papierze. Nie mógł w żaden sposób dowieść, pragnąc służyć w armii amerykańskiej, że jest tym, za kogo się podaje. Rozmawiałam z wojskowymi w USA i oni twierdzili, że nawet przed atakiem na WTC 11 września 2001, takie rzeczy się nie zdarzały. Pytanie brzmi: co takiego wojskowi widzieli w Israelu Keyesie, że akurat dla niego zrobili wyjątek? Kiedy Keyes został żołnierzem i wokół siebie miał mężczyzn w swoim wieku, bardzo młodych ludzi, zetknął się z muzyką heavy metalową. Poznał, co to death metal. I to przemówiło do niego. To współgrało z jego nihilizmem. Jednak, żeby było jasne, to nie dlatego Keyes robił to, co robił. Ta muzyka po prostu dała mu możność wyrażenia tego, co w nim tkwiło, a czego wcześniej nie mógł ubrać w słowa, wyartykułować. Innym istotnym czynnikiem były narkotyki i alkohol. W większym stopniu alkohol. On powiedział FBI, że eksperymentował z kokainą. I LSD. I LSD. Jednak jest coś, co go łączy z innymi seryjnymi mordercami. Miał przemożne pragnienie kontroli. Kiedy zauważył, że kokaina ma na niego za duży wpływ, że grozi mu utrata kontroli nad sobą, przestał ją zażywać. Mówił, że raz czy dwa wziął LSD. Ale to nie było dla niego. Natomiast pił na umór. Jego alkoholizm narastał. To był dla niego sposób, aby w pewnym sensie wyciszyć się po dokonaniu zbrodni, aby stłumić swoje popędy, albo po prostu jakoś przetrwać dzień. Być znów tym zwykłym facetem, pracownikiem fizycznym, który ma dziewczynę, dom, długi i dziecko. Kiedy tak naprawdę pragnął tylko jednego: ciągle być w drodze, polować na ludzi i mordować ich. Pani antybohater dokonywał morderstw w całej Ameryce. Czy pani odwiedziła wszystkie miejsca jego zbrodni? Nie, to byłoby po prostu niemożliwe. Ponieważ nie znamy wszystkich. Ale wybrałam się na Alaskę i spędziłam tam mnóstwo czasu z agentami Federalnego Biura Bezpieczeństwa. Odwiedziłam jego dom, który jest w okolicach, gdzie dokonał - jak wiemy - ostatniej potwierdzonej zbrodni. Byłam w stanie Waszyngton. Rozmawiałam tam ze śledczymi, którzy zajmowali się tą sprawą. Umówiłam się z nimi nad jeziorem Crescent, które jest jednym z największych akwenów w całej północnej Ameryce. Tam Keyes pozbył się co najmniej jednego ciała. Chciałabym dodać ważną rzecz. Israel Keyes zabijał nie tylko w Ameryce. Mordował w wielu miejscach na Ziemi. To mogą być osoby różnej narodowości. Dlatego myślę, że historia Israela Keyesa należy do tych, które są interesujące nie tylko dla czytelników w Ameryce, ale na całym świecie. A teraz jest pani w Polsce. Oczywiście wirtualnie. Z naszymi słuchaczami. Bardzo dziękuję za niezwykle interesującą dla mnie rozmowę. Dziękuję panu bardzo. Bardzo się cieszę, że mogłam być w Polsce wirtualnie. I nie mogę się już doczekać wizyty w rzeczywistości, aby być u was fizycznie. Dance Dance Dance – kto odpadł w sobotęZ Dance Dance Dance odpadła kolejna para. Tym razem show TVP opuściła ulubienica widzów – Paulina Krupińska wraz ze swoja przyjaciółką Klaudią marca na antenie TVP wyemitowano kolejny odcinek tanecznego show Dance Dance Dance. Tym razem widzowie zamiast rozrywkowego show zmierzyli się z potwornymi emocjami, które momentami zmroziły krew w żyłach samym jurorom. W sobotnim odcinku Dance, Dance, Dance jedna z uczestniczek z impetem uderzyła głową w element scenograficzny. Katarzyna Dziurska, razem z życiowym partnerem Emilem Gankowski, zatańczyła choreografię z klipu Try z repertuaru Pink. Niestety Kasia w niezwykle trudnym układzie z elementami akrobatyki nie złapała się żyrandola, na skutek czego spadła i uderzyła głową w się cała trzęsę – komentowała całe zajście Ewa ChodakowskaMi się płakać chciało. Nie mogłem się zebrać – dodał Robert upadku Katarzyna Dziurska i Emil Gankowski do końca zatańczyli swoją choreografię. Widzowie i jurorzy docenili ich poświęcenie, bowiem para choć nie była najlepsza, nie odpadła w sobotę. Przypomnijmy, że w tanecznym show podziwialiśmy:Wiktorię Gąsiewską z Adamem Zdrójkowskim Marcelinę Zawadzką z Rafałem Maślakiem Patricię i Victorię Kazadi Klaudię Halejcio z Pauliną Krupińską Katarzynę Dziurską z Emilem wszystkich gwiazd oceniali jurorzy: Ewa Chodakowska, Ida Nowakowska i Robert Kupisz. Program tradycyjnie poprowadziła Barbara Kurdej-Szatan i Tomasz sobotnim odcinku parą, która pożegnała się z Dance, Dance, Dance jest – Klaudia Halejcio oraz Paulina Halejcio i Paulina Krupińska, w trzecim odcinku tanecznego show TVP2, zaprezentowały choreografię z klipu Beautiful Liar Shakiry i Beyonce. Za wspólny występ uczestniczki otrzymały od jurorów 23,5 punktu. W drugiej części Klaudia Halejcio zatańczyła do utworu Kylie Minogue Can’t Get You Out of My Head, Jej solowy występ Ewa Chodakowska, Ida Nowakowska i Robert Kupisz ocenili jeszcze wyżej – bowiem na na 25,5 punkty. Taką samą liczbę punktów za swoją solówkę otrzymała Wiktoria Gąsiewska, która wraz z Adamem Zdrójkowskim była drugą zagrożoną parą. Po zsumowaniu punktów za występy solowe i w duecie, okazało się, że Klaudia i Paulina przegrały z Wiktorią i Adamem zaledwie jednym punktem! Z werdyktem nie mogła pogodzić się pokonana przez Wiktorię Paulina Krupińska, która postanowiła ostro skomentować decyzję naprawdę, wydaje mi się, że dzisiaj jest taki duży niedosyt, bo tak szczerze, dzisiaj, punktacja wasza jurorzy, była tak dziwna, że mam wrażenie, że dzisiaj, przepraszam, z całym szacunkiem, to nie jest program o tańcu. Może to jest bardzo krzywdzące, ja wiem, że ten materiał nie pójdzie, ale mam jakieś takie bardzo dziwne, mieszane uczucia… Może to jest zbyt odważne, ale na pewno nie zgodziłabym się z werdyktem, jeżeli chodzi o solo Klaudii za tak niską punktację, bo po prostu Klaudia byłaś dla nie mnie dzisiaj najlepsza – skomentowała Paulina uczestniczki zaskoczyła to było bardzo. Dostała wysoką punktację – skomentował zaskoczony obrotem spraw Robert było słabe – dodała Ewa tym dodatkowym zastrzyku emocji Paulina i Klaudia musiały pożegnać się z za nimi tęsknić?Seksowna Marcelina Zawadzka szykuje prawdziwą petardę dla widzów TVP! Swoim wielkim nagim biustem rozniesie całą konkurencję tanecznego show!Smutne wieści z TVP! „Dance Dance Dance” opuścił największy przystojniak tanecznego show!Seksowna Marcelina Zawadzka wyciągnęła asa z rękawa! Swoim nowym wcieleniem rozłoży na łopatki wszystkie konkurentki w Dance Dance Dance! Monika Mazur i Darek Wieteska i to oni pożegnali się z programem Dance Dance Monika Mazur i Darek Wieteska i to oni pożegnali się z programem Dance Dance Monika Mazur i Darek Wieteska i to oni pożegnali się z programem Dance Dance Kuba GórskiFan opery, ładnych nóżek i dobrych, kolorowych napojów. Oto przegląd tytułów z dzisiejszej prasy: Przegląd Sportowy: Kochamy was! Polska - Dania 36:33. To był najbardziej dramatyczny mecz ćwierćwiecza! Błędy sędziów, nerwy, dwie dogrywki. W finale gramy z Niemcami. Gazeta Wyborcza: Wielki mecz Polaków, Polska zagra o złoto!!! Znowu horror. I znów z happy endem. Po 80 minutach morderczej walki polscy piłkarze ręczni pokonali Danię 36:33. W niedzielę o tytuł mistrzów świata zagrają z Niemcami. Rzeczpospolita: Polska w finale Nasza reprezentacja wygrała 36:33 po dwóch dogrywkach, podczas których serca wielokrotnie skakały nam do gardła. Uspokoiliśmy się dopiero dwie minuty przed końcem meczu, kiedy Polacy objęli prowadzenie trzema bramkami. Życie Warszawy: Srebrny medal mamy, na złoty czekamy Cóż za mecz, jakie emocje! Prawdziwy horror z happy endem. Po fantastycznej grze w końcówce drugiej dogrywki reprezentacja Polski wywalczyła awans do finału mistrzostw świata w Niemczech. Danię pokonaliśmy 36:33. Dziennik: Polscy szczypiorniści w finale, gramy o złoto Są fenomenalni! Nasi piłkarze ręczni mają już medal mistrzostw świata. We wspaniałym stylu pokonali Danię 36:33 (15:14) i do Polski wrócą co najmniej ze srebrem. Potrzebowali do tego aż dwóch dogrywek. Mecz był bardzo zacięty. Jeśli biało-czerwoni w niedzielnym finale wygrają z Niemcami to będą mieli złoto. Dziennik Polski: Polacy w wielkim finale! Polscy piłkarze ręczni po wygranej w Hamburgu - po dwóch dogrywkach - z Danią 36:33 awansowali do finału 20. mistrzostw świata! Ich rywalem w niedzielę będą Niemcy, którzy także po dwóch dogrywkach pokonali w Kolonii Francję 32:31. Gazeta Krakowska: Polska w finale MŚ! Po pełnym emocji meczu polscy piłkarze ręczni pokonali Danię i po raz pierwszy w historii zagrają w finale mistrzostw świata. Mecz finałowy odbędzie się w niedzielę, zagramy z gospodarzami turnieju - Niemcami. Dania stoczy walkę o brązowy medal z Francją.